sobota, 23 lipca 2016

BEZGLUTENOWE WEGAŃSKIE NALEŚNIKI Z KASZY GRYCZANEJ

Ten kto wpadł na pomysł wykonania naleśników z kaszy gryczanej powinien dostać nagrodę Nobla :-). Poszłam i ja śladami moczonej na noc niepalonej kaszy gryczanej.

składniki

1 szklanka niepalonej kaszy gryczanej
2 szklanki wody do moczenia kaszy (wody niechlorowanej lub zimnej, przegotowanej)
woda do ciasta naleśnikowego

Wykonanie

Kaszę zalewam wodą i pozostawiam na noc. Rano odlewam wodę i płuczę kaszę. W kielichu blendera umieszczam kaszę i dolewam wodę tak, by kaszę w całości zakryć. Miksuję i dolewam tyle wody, aby uzyskać konsystencję ciasta naleśnikowego. Jestem zwolennikiem średnio-cienkich naleśników. Smażę na patelni beztłuszczowej nalewając ciasto niedużą chochlą do zupy. Do  smażenia pierwszego naleśnika przecieram patelnię olejem. Optymalne smażenie jest wtedy gdy patelnia nie jest zbyt gorąca i mamy trochę czasu. Cała zabawa trochę trwa, lecz warto uzbroić się w cierpliwość. Jak brzegi naleśnika widocznie są suche i zaczynają odstawać, łapię je ostrożnie palcami i przewracam na drugą stronę. Usmażone naleśniki układam na kupkę na talerz. Ze szklanki niepalonej kaszy wychodzi mi przeważnie 10-11 sztuk naleśników smażonych na patelni o średnicy 24 cm. Zjadam je na słodko, na słono, jako ciepły obiad lub na wynos. Farsz zgodnie z wyobraźnią lub dostępnością produktów :-). Dobrze jest zrobić większą ilość, gdyż przechowywane w lodówce (do trzech dni) są świetną bazą do szybkich dań.

 Naleśnik można wysmarować na przykład awokado lub dowolnym hummusem
 Dowolne składniki umieścić na gryczanym krążku, pokropić cytryną, ulubionym sosem  itp...itd...
 Zgrabnie zawinąć naleśnika i zajadać, lub zapakować do pracy, na wycieczkę... Techniki zawijania dowolne :-)
 Albo podgrzać pod przykrywką na patelni dodając kilka kropel wody
Lub wyciągnięte z lodówki, wypełnione farszem z pora, pieczarek i fasoli, podgrzać i podać na obiad

Lub w formie takiego rollo z buraczanym hummusem, pałaszować na wycieczce


piątek, 22 lipca 2016

SURÓWKA Z MŁODEGO BURAKA I AGRESTU

Nie spodziewałam się, że połączenie agrestu i buraka to tak wyśmienita kombinacja. Słodko-kwaśna i jak najbardziej sezonowa szybka surówka.  Ilość składników można swobodnie zwiększać lub zmniejszać, w zależności od upodobań. Czasami dodaję dużo agrestu.

 
składniki

2-3 świeże młode buraki
1 garść agrestu
1 mała młoda cebula (można również dodać szczypiorku)
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
1-2 łyżki soku z cytryny
dwie porządne szczypty czarnuszki
olej lniany do pokropienia
 
Wykonanie

Buraki kroję na cieniutkie plasterki, szatkuję cebulę i pietruszkę. Całość łączę w miseczce kropiąc cytryną i olejem. Dodaję agrest (cały lub przekrojony na pół) i posypuję czarnuszką. Po wymieszaniu odstawiam na 10-15 minut. Pychotka :-)

piątek, 15 kwietnia 2016

SURÓWKA Z KOPREM WŁOSKIM ZADZIWIAJĄCO SOCZYSTA

Anyżowy smak kopru włoskiego nie u każdego powoduje uśmiech na twarzy. A u mnie tak :-). Soczysta i aromatyczna surówka nie potrzebuje być specjalnie doprawiona. Łatwa i pyszna w swojej prostocie.


 
składniki

1/2 bulwy kopru włoskiego (około 70 g)
1 łodyga selera naciowego
1 średnie jabłko ze skórką
10 g posiekanego zielonego szczypiorku
prażone pestki dyni (dałam 5 g)
kilka liści musztadrowca, szpinaku lub sałaty
1 łyżka soku z cytryny
oliwa do smaku
nie używam ani soli ani pieprzu  


Wykonanie

Bulwę kopru włoskiego tnę wzdłuż na jak najcieńsze plasterki, seler siekam drobno, a jabłko trę na tarce. Dodaję szczypiorek i porwane liście musztardowca. Całość skrapiam sokiem z cytryny, dorzucam pestki dyni i delikatnie traktuję oliwą. Dokładnie mieszam i nie mogę się doczekać kiedy zjem. Z tych proporcji wyszła jedna porcja surówki, czyli surówka na raz.

środa, 13 kwietnia 2016

EKSPRESOWE DOMOWE MLEKO KOKOSOWE

Bez moczenia i zbędnego czarowania powstaje to oto mleko kokosowe. Używam je do owsianek, jaglanek i kawy. Zmieniając proporcje uzyskuję śmietankę, na przykład  do zupy.

 
składniki

50 g wiórków kokosowych
500 ml przegotowanej, dość gorącej wody


Wykonanie

Zagotowaną wodę odstawiam na chwilę. W tym czasie przygotowuję sitko i gazę. Połowę ilości wody i wszystkie wiórki umieszczam w kielichu miksera i miksuję na najwyższych obrotach 2-3 minuty. Przelewam mleko przez gazę (tak jak tu). Odciśnięte resztki wraz z drugą połową wody miksuję kolejne 2-3 minuty. Ponownie wyciskam gazę, a mleko przelewam do słoika. Przechowuję w lodówce do 3 dni. Wyciśnięte resztki można zastosować na wiele sposobów, na przykład do wypieków, deserów, sosów czy zup.

wtorek, 12 kwietnia 2016

HUMMUS Z MUSZTARDOWCEM A`LA WASABI

Musztardowca odkryłam robiąc zakupy na bazarze. Zaciekawił mnie kształt jego liści, kolor i smak (zdegustowałam kawałek na straganie). Od razu zakiełkował mi w głowie pomysł na hummus. Oto dzisiaj jego odsłona.
Musztardowiec należy do rodziny kapustowatych. Znany jest także jako gorczyca sarepska lub kapusta sitowata. Z jego nasion produkowana jest musztarda. Tutaj wpis w Wikipedii.
 

składniki

1 szklanka gotowanej cieciorki
1/2 szklanki gotowanego zielonego groszku (wcześniej był mrożony)
4 łyżki pasty sezamowej tahini
4 łyżki soku z cytryny
2 ząbki czosnku
5 liści zielonego musztardowca (7-mio centymetrowego)
4 łyżki bardzo zimnej wody
sól morska do smaku
do podania ulubiona oliwa i ziarenka groszku
Wykonanie

Wodę wstawiam do lodówki, by była jak najzimniejsza, lub na chwilę do zamrażalnika. W misce umieszczam wszystkie składniki oprócz wody. Całość miksuję ręcznym blenderem na jednolitą masę. Uwaga, będzie dość gęsta. Następnie, cały czas miksując, dodaję powoli wodę. Jeśli zachodzi konieczność przyprawiam do smaku lub dolewam więcej wody nie wyłączając blendera. Podaję z oliwą i groszkiem.

tak wyglądają liście musztardowca
 

wtorek, 15 marca 2016

BEZGLUTENOWE OWSIANO SŁONECZNIKOWE PIECZYWO CHRUPKIE



 Ten chrupki chlebek to efekt kilkakrotnych prób dobierania proporcji smakowych jak i zmagań z różnymi technikami wypiekania. Jego zaletą jest łatwe przygotowanie masy. Nie ma konieczności wyrabiania ciasta, nie trzeba używać mikserów ani robotów kuchennych. Wystarczy miska i łyżka. Kupiłam wolnostojący piekarnik, po to, by małe ilości i niewymagające potrawy sprawnie piec nie używając dużego piekarnika. Mały piekarnik nagrzewa się błyskawicznie i łatwo manewruje się drzwiczkami. By wykorzystać maksymalnie jego możliwości postanowiłam piec mój chlebek na ruszcie, a właściwie na dwóch jednocześnie. Chleb jest chrupiący, pyszny i ...uwaga, bardzo uzależniający! 
 

składniki na dwa ruszty o wymiarach 33x26 cm

80 g mąki owsianej bezglutenowej
40 g płatków owsianych bezglutenowych
40 g mąki kukurydzianej
30 g mąki gryczanej
40 g mielonego siemienia lnianego
70 g ziaren słonecznika
20 g ziaren białego sezamu <u mnie niełuskanego>
10 g maku
1/2 łyżeczki soli (można ominąć)
1 łyżka oleju (ulubiony do pieczenia/duszenia)
400 ml letniej wody

Wykonanie

Mąki uzyskuję mieląc niepaloną kaszę gryczaną oraz bezglutenowe płatki owsiane (rzadko używam gotowych mąk). Mielę również siemię lniane. Wszystkie mąki, płatki i ziarna umieszczam w misce, porcjami wlewam wodę ciągle mieszając. Jeśli używam soli dosypuję ją od razu. Mieszam powoli starając się jak najbardziej napowietrzciasto. Chociaż ręka boli od trzymania łyżki, dzielnie mieszam, minimum 5 minut. Na końcu dodaję olej i mieszam kolejne 2 minuty. Pozostawiam masę do połączenia się składników. W tym czasie chowam do szafek wszystkie niepotrzebne opakowania i przycinam papier do pieczenia zgodnie z wymiarami rusztów. Jeszcze parę ruchów łyżką i ciasto jest gotowe do wykładania na papier. Konsystencja powinna być mokra, a ciasto rwące. Na papierze rozprowadzam masę (łyżką lub łopatką). Staram się by zrobić to jak najbardziej równomiernie, na grubość około 3 mm. Pilnuję, by brzegi pozostawić raczej grubsze (cienkie szybko mogą się przypalić).

Oba ruszty wkładam do piekarnika (na drugą i czwartą pozycję), ustawiam temperaturę na 165-170 stopni C, a grzanie na góra-dół. Piekę około 35-40 minut. By zapewnić równomierne pieczenie, co około 10 minut zmieniam górny ruszt na dolny i tak naprzemiennie do końca pieczenia. Po 15 minutach wyjmuję oba ruszty, ściągam na stolnicę papier, nacinam ciasto dużym nożem i dalej piekę. Niestety nie jest to możliwe,  by domowym sposobem rozprowadzić równomiernie i idealnie masę. Dlatego pod koniec pieczenia często zaglądam do piekarnika i obserwuję, czy w miejscach cieńszej warstwy pieczywo nie zaczyna się za bardzo przypiekać. Jeśli tak się dzieje, wyjmuję ruszt, ściągam papier i odkładam na bok już upieczone kawałki, a pozostałe wkładam dalej do pieczenia.  

Upieczony chlebek generalnie nie powinien mieć koloru brązowego. Im bardziej brązowy, tym bardziej w smaku będzie gorzki, a posmak spalenizny wyczuwalny (niestety). Po upieczeniu wyjmuję ruszty z pieczywem i pozostawiam do wystygnięcia. Pieczywo  z łatwością się łamie wzdłuż wyznaczonych wcześniej linii.

Przechowuję w puszce wyłożonej papierem śniadaniowym spokojnie przez dwa/trzy tygodnie (ale rzadko wytrzymuje tak długo).  Warto pobawić się w zamienianie rusztów i sumienne doglądanie pod koniec pieczenia. Nagrodą jest chrupiąca i rozpływająca się w ustach tekstura. Pieczywo to podbiło podniebienia moich gości na ostatniej imprezie.