środa, 22 marca 2023

Na lotnisku w Doha, część pierwsza.

Lot trwał nieco ponad 5 godzin. Odprawy żadnej nie było, więc szybko poszło. Międzynarodowe lotnisko Hamad składa się z dwóch części, północnej i południowej Wylądowałam w części północnej. 
Od razu wyruszyłam na poszukiwania miejsc do spania. Są dwie opcje, które brałam pod uwagę. Pierwsza to Silent Room, są damskie lub męskie. W pokojach jest około 15 długich foteli ułożonych w pozycji pół leżącej. Opcja bezpłatna, dobra na odpoczynek lub drzemkę ( jeśli ktoś potrafi 🙃 ). Druga to Sleep & Fly, opcja płatna. To kabiny od jedno do czteroosobowych, kanapą do spania , poduszką, kocem, ręcznikiem , zatyczkami do usz. Kabiny mieszczą się w wyciszonym i wygłuszonym korytarzu. Można je wynająć od minimum 2 godzin. Usytuowane są zarówno w południowej jak i północnej części lotniska.
Gdy już wiedziałam gdzie co jest, kupiłam wodę i poszłam szukać miejsca by móc wyciągnąć nogi. Nagle przede mną pojawiło się wielkie drzewo 
z kosmiczną iluminacją, a dookoła niego znajdował się spory teren ze sztuczną trawą. Nie zastanawiając się dłużej poszłam położyć się, zdjęłam buty i zaczęłam relaks w pozycji horyzontalnej. Takich osób jak ja było z 20 dookoła, różnej narodowości, dorośli i dzieci. Co za ulga. Odpoczywałam i patrzyłam na ludzi. Było idealnie. Pojawił się pan z ochrony informując piknikujących, że nie wolno tu leżeć i prosił by opuścić to miejsce. Nikt nie wziął sobie tej informacji do serca. Po godzinie ruszyłam na zwiedzanie lotniska. Wielkie i obszerne, z wieloma sklepami i kilkoma strefami jedzenia. Znalazłam kilka opcji wegańskich, więc wiedziałam, że spokojnie zjem śniadanie.  
Zwiedzanie miało również drugi ukryty sens, chciałam się trochę zmęczyć przed pójściem spać. Po godzinie 3-ciej zdecydowałam się na Silent Room. Cicho otworzyłam drzwi i zauważyłam czekające na mnie jedno miejsce. Cicho i bezszelestnie ulokowałam się na a'la łóżku. Już prawie zasypiałam, a tu nagle z głośnika wyfrunęła informacja, o regulacjach na lotnisku podczas nocy, potem o najbliższych lotach...Hmmm- pomyślałam - czy tak będzie całą noc? Powoli film zaczął mi się urywać, a tu znowu głos z głośnika. - O nie, nie dam rady zasnąć, idę do Sleep & Fly, była ostatnia wolna jednoosobowa kabina. 
Wynajęłam ją na 6 godzin. Położyłam się. Była godzina 4 w nocy, nastawiłam budzik na 9:30. Przez pierwszą godzinę wierciłam się, potem padłam ze zmęczenia, a potem .... dzwonił alarm. Czas tak szybko minął, mogłabym dalej spać. Wstałam, poukładałam wszystko i wyszłam poza strefę kabin. Woda i poranna kawa były w cenie dla 'kabinowców". Poranną zmianę miała Filipinka, cudowna kobieta. Nie mogłyśmy przestać gadać i opowiadać o naszych krajach. Cichaczem wręczyła mi kartę do strefy z prysznicami puszczając oczko. Jejku, co za miły prezent w podróży, cudownie zaczął mi się dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz