Co by nie mówić posiadanie nowoczesnego paszportu znacznie przyspiesza odprawę. Przekroczenie bramki zajęło mi dosłownie 30 sekund. I w ten sposób stałam się pasażerem Qatar Airways. Przewidywany czas lotu to około 5 godzin z małym haczykiem. Przyznam się, że przygotowywałam się do tej lotniczej podróży i sprawdzałam możliwość dostępności roślinnych posiłków. Przeglądając swoje konto pasażera, klikałam po wszystkich możliwych opcjach zarządzających moją podróżą i dopadłam informacje dotyczące posiłków. Bez większego zastanowienia zaczęłam szukać opcji wegańskich lub wegetariańskich...no i znalazłam. Okazało się, że większość opcji wegetariańskich to opcje wegańskie. Wybrałam je klikając w nadziei, że moje życzenia się spełnią :). Przewidując niepowodzenie do bagażu podręcznego zapakowałam dwa małe pasztety z tofu, dwie mini bardzo lekkie puszeczki z cieciorką, dwa jabłka, opakowanie małych papryk, dwie bułki grahamki, batony z białkiem grochu i pieczywo chrupkie z warzywami i z siemieniem lnianym.
Kolejny raz podczas mojej podróży zostałam mile zaskoczona gdyż otrzymałam zamówiony posiłek. Dostałam orientalne curry z jaśminowym ryżem, warzywami i tofu, do tego surówkę z młodej soi i świeżymi warzywkami, jako dodatek w oddzielnej miseczce miks owoców i ciepłą bułeczkę. Cóż mogę powiedzieć, było pysznie.
Hitem okazał się sok pomidorowy, który trzykrotnie zamówiłam. Małe pochrupajki dowiozłam na lotnisko tranzytowe.
Lot minął bardzo szybko i komfortowo. Obsługa lotu na wysokim poziomie. Udało mi się oglądnąć hiszpański film Behind the scenes, porozmawiać z pasażerami w różnych językach i zacząć pisać dziennik podróży.
Wylądowałam na lotnisku w Doha około godziny 23-ciej lokalnego czasu, dwie godziny do przodu w stosunku do czasu w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz